Błyszczące życie nocne i kwitnąca kultura międzywojennej Warszawy

   

Juliette Bretan

Dzięki swoim znakomitym teatrom, obrotowym parkietom tanecznym i najnowocześniejszym kinom, towarzyski świat międzywojennej Warszawy był pełen blasku, jak to tylko możliwe. Nazywana już „Paryżem Północy” stolica Polski w okresie międzywojennym, swoją tradycyjną architekturę uzupełniły pierwsze drapacze chmur – w tym budynek Prudential w stylu Art Deco – neony, studia filmowe i rozwijająca się sieć transportowa.

Jednak wybuch wojny położył kres temu wszystkiemu. Do 1945 roku około 85% Warszawy leżało w gruzach. Podczas gdy historyczne Stare Miasto zostało wiernie odbudowane, nowe komunistyczne władze kraju zmieniły wygląd dużej części miasta, a życie kulturalne było teraz ściśle kontrolowane.

Poniżej oprowadzamy po najważniejszych miejscach i instytucjach zaginionej międzywojennej Warszawy, a także spotykamy postacie zamieszkujące ten pełen blasku kulturalny świat.

Klub nocny Adria

Być może żadna firma ubezpieczeniowa nie była tak efektowna. Zbudowany pod koniec lat dwudziestych XX wieku jako siedziba RAS z Triestu, przy ulicy Moniuszki 10 – w samym sercu polskiej stolicy – ​​zasłynął ze swojego szykownego, nowoczesnego designu, z fasadą z granitu i piaskowca, a głównym holem oświetlonym błyszczącymi żyrandolami , szklany dach, pluszowe meble i rzeźby.

Dyrektor Adrii Franciszek Moszkowicz i szympans, Bal Sylwestrowy, 1935

Ale dalej, na parterze i w piwnicy, znajdował się prawdopodobnie najważniejszy element budynku – i sam szczyt międzywojennej sceny towarzyskiej – klub nocny Adria.

Z zimowym ogrodem kawiarnianym ociekającym zielenią, eleganckim amerykańskim barem serwującym nowoczesne napoje, takie jak Manhattans i Coca Cola, obrotowym parkietem tanecznym (wykonanym z gumy, aby uniknąć wstydliwych poślizgów), a nawet klimatyzacją, obiekt był pierwszą próbą zbudowania miejsce w europejskim stylu w stolicy Polski. To był olśniewający sukces.

Bal prasowy w Cafe Adria, 1938

Przedsięwzięciem zarządzał przedsiębiorca Franciszek Moszkowicz, który – mimo własnej pozornej niechęci do muzyki i dźwięków współczesności – przekształcił lokal w serce nocnego życia międzywojennej Warszawy. Regularnie występowali czołowi polscy artyści i muzycy oraz międzynarodowe gwiazdy, a także ważne wydarzenia społeczne, w tym bale prasowe, bale mody i imprezy sylwestrowe. Adria była także planem filmowym dla filmów polskich, m.in. dla filmu Jego Ekscelencja, Sprzedawca z 1933 roku z 1933 roku.

Budynek jako jeden z niewielu obiektów z okresu międzywojennego przetrwał wojnę, mimo trafienia w 1944 roku bombą, która utknęła w piwnicy, ale jakimś cudem nie eksplodowała. Chociaż klip prasowy z 1946 roku ukazuje budynek w ruinie, z luźno zwisającymi drutami i ziejącymi ścianami, ostatecznie odbudowano go jako bank. W lokalu ponownie otwarto także kawiarnię, która została zamknięta w 2005 roku i obecnie budynek przypomina widmową skorupę dawnej świetności.

Mała Ziemiańska, kawiarnia, którą warto odwiedzić

Dwa bogato zdobione piętra, grono znamienitych klientów, literackie emocje i wykwintne wypieki sprawiły, że kawiarnia Mała Ziemiańska stała się kolejnym miejscem legendarnym. W tym centralnym miejscu spotkań czołowych osobistości i artystów czasami znajdowały się tylko miejsca stojące.

Wierzbowa, Warszawa, lata 30. XX w., widoczne neony Adrii, Ziemiańskiej i Oazy

Kawiarnia, daleka od zwykłej kawiarni, miała pewną hierarchię, a kilka grup artystycznych gromadziło się wokół specjalnie wyznaczonych stolików. Na parterze przy jednym stole gromadzili się wybitni malarze, m.in. Tadeusz Gronowski, przy drugim czołowi pisarze, jak Witold Gombrowicz i Zuzanna Ginczanka. Tymczasem górne piętro stało się tymczasowym miejscem występów kabaretowych.

Mała Ziemiańska była szczególnie znana jako siedziba literatów, ponoć kolebka licznych międzywojennych sukcesów literackich. Przede wszystkim słynęła z powiązań z grupą poetycką Skamander (m.in. Julian Tuwim, Antoni Słonimski, Jarosław Iwaszkiewicz), która każdego popołudnia gościła na ich wyeksponowanym stole. Czasami – jeśli było to dozwolone – dopuszczano także inne znane osobistości i dygnitarzy, m.in. pisarza i krytyka kabaretowego Tadeusza Boy-Żeleńskiego oraz poetkę Marię Pawlikowską-Jasnorzewską.

Wewnątrz Ziemiańskiej , obraz Józefa Rapackiego, 1926 ( Wikimedia /domena publiczna)

Kawiarnia została zniszczona w czasie Powstania Warszawskiego, po wojnie nie została odbudowana. Jednak jego słynni bywalcy i niepowtarzalna atmosfera zostały uwiecznione w pieśni, sztuce i karykaturze okresu międzywojennego, m.in. na obrazach Józefa Rapackiego i dwóch drobiazgowo szczegółowych monochromatycznych szkicach niezliczonych znamienitych klientów autorstwa Jerzego Jotesa Szwajcera.

Srebrny ekran

W międzywojennej Warszawie rozkwitły kina, wyświetlając produkcje krajowe i zagraniczne. Epoka ta przyniosła postęp w polskim przemyśle filmowym – pierwszy obraz dźwiękowy Moralność pani Dulskiej powstał w 1930 roku i został nagrany w studiach pierwszej polskiej wytwórni płytowej Syrena Record. Inne filmy kręcono za granicą, a międzynarodową sławę zyskały także polskie gwiazdy filmowe.

Obchody Święta Konstytucji w wypełnionym po brzegi kinie Colosseum na Nowym Świecie, 1934

Do połowy lat trzydziestych w Warszawie istniało co najmniej 60 kin. Wiodącym obiektem był Atlantic, który mógł poszczycić się wygodnymi i funkcjonalnymi wnętrzami oraz wszystkimi nowoczesnymi udogodnieniami, w tym akustycznymi sufitami Celotex. Oprócz międzynarodowych filmów i kronik filmowych z całego świata, było to także pierwsze kino w Warszawie, które mogło wyświetlać filmy dźwiękowe. W jego otwarciu uczestniczyli polscy dostojnicy, w tym Prezydent Ignacy Mościcki i Marszałek Józef Piłsudski.

Maria Chmurkowska i Eugeniusz Bodo w filmie Miłość, pielęgnowanie, szacunek z 1934 r . (źródło: Polana.pl/domena publiczna)

Atlantic przetrwał wojnę w większości bez szwanku i kontynuował wyświetlanie filmów przez całą erę komunizmu – pod charakterystycznym niebieskim neonem. Działa do dziś – najstarsze nieprzerwanie działające kino w Warszawie.

Hotele i wyśmienita kuchnia

Wejście do Hotelu Bristol, lata 30. XX w

Jednym z najbardziej znanych miejsc oferujących luksusowe wnętrza i wyśmienitą kuchnię był otwarty w 1909 roku Hotel Bristol, który gościł niezliczoną ilość znamienitych gości z Polski i zagranicy – ​​w tym śpiewaka Jana Kiepurę, który występował z balkonu.

Po drugiej stronie Krakowskiego Przedmieścia znajdował się Europejski, XIX-wieczny hotel o wyjątkowo bogatych wnętrzach. Budynek szybko zasłynął z hucznych przyjęć, sławnych gości i wyśmienitego jedzenia – uwiecznionego w powieści Bolesława Prusa „ Lalka” – a jego sława trwała aż do początków XX wieku, kiedy w obiekcie odbywały się bale i imprezy modowe.

Bal karnawałowy Polskiego Białego Krzyża, 1937

Foxtrot „Nikodem” z 1933 r. ukazuje migawkę życia towarzyskiego w hotelu, szczegółowo przedstawiając listę międzywojennych polskich (i międzynarodowych) osobistości, takich jak reżyser i aktor Eugeniusz Bodo (na zdjęciu powyżej).

Tymczasem nieco dalej na zachód w mieście znajdowała się restauracja Oaza, słynąca z wykwintnych potraw, wybitnych wykonawców i pokoi lśniących kolorami i ludowymi wzorami. Znajdująca się niedaleko Teatru Narodowego bywalcy restauracji często odwiedzali ją po przedstawieniu kuchni francuskiej, popijanej likierami, koniakiem lub szampanem.

Taniec w restauracji Oaza

Oczywiście Oaza była przeznaczona szczególnie dla zamożnych: w programach reklamy najnowszych samochodów, stylów, mody i mody pojawiają się obok portretów przyjeżdżających europejskich tancerzy. W obiekcie działał nawet fryzjer, otwarty dzień i noc – nawet w niedziele.

Kabaret Qui Pro Quo

Podobnie jak wiele ówczesnych metropolii europejskich, Warszawa była domem dla licznych scen kabaretowych i rewiowych, na których odbywały się różnorodne występy – od satyr literackich po pikantne tańce i wszystko pomiędzy. Świat kabaretowy był tak znaczący, że niektóre przedstawienia kontynuowano nawet po inwazji Niemiec we wrześniu 1939 r., pośród bombardowań i zniszczeń.

Być może najsłynniejszym kabaretem międzywojennym był Qui Pro Quo, kameralny lokal ukryty w oszklonych wnętrzach Galerii Luxenburg przy ulicy Senatorskiej 29.

Po otwarciu w 1919 roku kabaret szybko zasłynął z wysokiej jakości skeczy – parodiujących życie codzienne, społeczeństwo i politykę – których autorami często były czołowe osobistości literackie, m.in. Tuwim, Konrad Tom i Marian Hemar (późniejszy jeden z główni przedstawiciele kultury polskiej w powojennym Londynie).

Wykonawcy na scenie Qui Pro Quo, m.in. Mieczysław Fogg (górny rząd, drugi z prawej), 1929

Miejsce to stało się także wylęgarnią polskich talentów performerskich. Na jej scenie swoje kariery zaczynało kilka najsłynniejszych gwiazd epoki, m.in. Hanka Ordonówna, Mieczysław Fogg czy Zula Pogorzelska. Odbywały się tu także występy rewiowe i baletowe tancerzy, którzy kształcili się pod okiem polskiej choreografki Tacjanny Wysockiej.

Pod sceną z orkiestronu, który został specjalnie zbudowany na warstwie butelek Clicquot Club, aby poprawić akustykę, można było usłyszeć współczesne dźwięki XX wieku, od jazzu po tango.

Dzięki swoim ukochanym wykonawcom, artystom, muzykom i pisarzom Qui Pro Quo zyskało wśród warszawiaków miano „kochanej starej chaty”. Ale kabaret nie miał trwać długo. Po kilku katastrofach finansowych drzwi ostatecznie zamknięto w 1931 roku – chociaż duch teatru trwał przez całe lata trzydzieste w kilku innych warszawskich placówkach.

Wojna ostatecznie położyła kres warszawskiemu światu kabaretowemu – nawet Galeria Luxenburg została zniszczona w 1944 roku i nigdy nie została odbudowana.

Teatr rewiowy Morskie Oko

W samym sercu miasta, naprzeciwko Filharmonii Narodowej i pozytywnie rozświetlonej neonami, Morskie Oko było kolejnym legendarnym miejscem.

Teatr Morskie Oko, 1928

W przeciwieństwie do literackiej sprawności Qui Pro Quo, teatr zasłynął szczególnie dzięki sukcesom muzycznym i ekstrawaganckim spektaklom wizualnym, których wiele przedstawień wzorowano na przedstawieniach rewiowych w całej Europie. Jednak Morskie Oko, nie tylko polskie Casino de Paris, było także głęboko zakorzenione w życiu Warszawy, a tytuły kilku spektakli nawiązywały do ​​stolicy.

Na czele stał niestrudzony poeta i autor tekstów Andrzej Włast, który zasłynął mianem „Króla Śmieci” dzięki umiejętności pisania jednego sentymentalnego hitu za drugim (w dodatku z zawrotną szybkością – według jednej z miejskich legend potrafił pisać teksty do piosenki pomiędzy łykami kawy). Wiele popularnych piosenek, zasłyszanych po raz pierwszy w przedstawieniach Morskiego Oka, stało się później klasyką międzywojnia.

Klejnoty warszawskiej rewii w Teatrze Morskie Oko, 1928

Teatr przyciągał uwagę także pionierskimi przedstawieniami: Włast często odwiedzał Paryż w poszukiwaniu inspiracji, po raz pierwszy wnosząc do Warszawy nowe trendy – w tym tańce nowoczesne, ekstrawaganckie kostiumy i inscenizacje, nowatorskie techniki teatralne, a aktorzy występowali przy stołach gości.

Jednak w wyniku kryzysu gospodarczego teatr został zamknięty w 1933 roku, a jego lokalizacja została następnie wymazana z mapy w wyniku wojny. Przez całe lata trzydzieste Włast kontynuował swoje sukcesy kabaretowe w innych miejscach miasta. Jednak po wybuchu wojny został ostatecznie uwięziony w getcie warszawskim, gdzie ostatecznie zmarł.

Grubego Joseka

Daleko od przepychu i przepychu pozostałych wymienionych lokali, Grubego Joska – jak go pieszczotliwie nazywano – było całodobowe nurkowanie na ulicy Gnojnej, prowadzone przez Józefa Ładowskiego.

Z dusznymi i raczej niehigienicznymi wnętrzami, Gruby Josek mógł wydawać się mało prawdopodobnym międzywojennym centrum towarzyskim. Ale chociaż restauracja była znana głównie jako miejsce spotkań warszawskiego półświatka, a także alfonsów i prostytutek, we wczesnych godzinach porannych była także cenionym miejscem dla często nietrzeźwych gości z wyższych sfer, takich jak urzędnicy państwowi, czołowi aktorzy i najbogatszych mieszkańców miasta.

Ładowski kierował obiektem żelazną ręką – a dzięki swoim elitarnym koneksjom udało mu się uniknąć prób policji zmierzających do zamknięcia obiektu. Restauracja Grubego Joska stała się tak znaczącym elementem krajobrazu miasta, że ​​restauracja została ostatecznie uwieczniona w klasycznej już piosence „Bal u starej Joski” z 1934 r., w której niekończące się tańce i zabawy nawiedzają widma ciemności, niebezpieczeństwa i śmierci.

Ładowski zmarł w 1932 r., a po wojnie sama ulica Gnojna zniknęła z mapy Warszawy.